People help people (original) lub People help people (instrumental)
"You will hate me"
Usiadł na łóżku tuż
przy niej. Spała. Jej kości regenerowały się po okrutnym rytuale. Wyglądała tak
niewinnie.
Darzyła go niespotykaną miłością przez tak długi czas, pomimo jego głupich postępowań. A kiedy się obudzi będzie pamiętać tylko to, że zadał jej niewyobrażalny ból. I znienawidzi go za to. I nic poza nienawiścią nie będzie jej przychodzić do głowy na wspomnienie jego twarzy.
Tylko bardzo silny bodziec może przywrócić jej pamięć o nim. Nikt nie wie, co to może być.
Siedział tuż przy niej. Spała. Wyglądała tak niewinnie.
Odgarnął kosmyk włosów z jej twarzy i przejechał kciukiem po jej policzku, a później po dolnej wardze, gdzie zawsze miała łaskotki.
Uśmiechnął się na wspomnienie, kiedy raz pocałował ją tak delikatnie, że muskając swoimi wargami jej usta zachichotała mówiąc, że ją łaskocze.
Siedział tuż przy niej. Spała. Wyglądała tak niewinnie.
Pamiętał wszystkie ich kłótnie, wszystkie przepłakane wieczory. Żaden nie równał się z dzisiejszym. Pragnął żeby nie cierpiała, kiedy on odejdzie, więc rzekł: „Kiedy odejdę… Przysięgnij, że nie będziesz płakać. Przysięgnij, że nie będziesz mnie żałować. Przysięgnij, że zapomnisz o tym bezuczuciowym dupku, którym jestem.” Pokręciła głową nie zgadzając się. Miała łzy w oczach. „Przysięgnij!” żądał. „Nie mogę. Nigdy cię nie zapomnę.” wyszeptała. Już wiedział, że musi sprawić, aby zapomniała. „Nie będziesz mnie pamiętać. Będziesz wiedzieć, że bardzo cię skrzywdziłem. Znienawidzisz mnie.” powiedział bezuczuciowym głosem. Śmiertelniczka ciągle powtarzała, że go nie zapomni, a kiedy chciał przesunąć dłonie z jej szyi na tył głowy, upadła przed nim na kolana. Skłoniła się tak, że prawie dotykała czołem podłogi. „Mój Panie. Błagam. Pozwól mi pamiętać. Nie chcę cię zapomnieć.” powiedziała przez łzy, wyszeptując ostatnie zdanie. Ale on kazał jej wstać. Protestowała. Krzyczała, szarpała się. Lecz, kiedy spojrzała mu w twarz wiedział, że to wspólne przeżycie będzie najgorszym, jakiego doświadczyli. Łzy niczym strumyki płynęły po jej policzkach. Wtuliła się w niego, powtarzając „Błagam pozwól mi pamiętać. Nie chcę zapomnieć tego wszystkiego, co razem przeżyliśmy. Zbyt bardzo w ciebie wierzyłam, żebyś mógł…” nie dokończyła, ponieważ on, tuląc ją do siebie najmocniej, jak potrafił, położył dłonie na tyle jej głowy i zaczął szeptać nieodwracalne zaklęcie.
Siedział tuż przy niej. Spała. Wyglądała tak niewinnie.
Nie mogła ani się poruszać ani wydobyć z siebie najcichszego szeptu. Pod wpływem zaklęcia pierwsza kość złamała się. Cierpiała niewyobrażalnie, ale to był dopiero początek. Zaklęcie łamało dwadzieścia kości po dwa razy każdą.
Siedział tuż przy niej. Spała. Wyglądała tak niewinnie.
Jego serce boleśnie ściskało się, kiedy słyszał dźwięk łamanych kości. Po trzecim złamaniu łzy zaczęły zdobić i jego twarz. Łkał przytulając ją do siebie, jak najmocniej. Szepcząc żeby mu wybaczyła. Szepcząc, że jest cholernie samolubny i że przeprasza ją za wszystko. Za to, że teraz musi przez niego cierpieć. Ciągle powtarzał przez łzy „Wybacz mi. Błagam niech nadejdzie dzień, w którym mi wybaczysz.”
Siedział tuż przy niej. Spała. Wyglądała tak niewinnie.
Dostał pozwolenie na nocleg. Nachylił się i pocałował ją czule w czoło. Łzy znów napłynęły mu do oczu. „Śpij dobrze. Kocham cię, Lou.” Powiedział, po czym opuścił jej mieszkanie.
Darzyła go niespotykaną miłością przez tak długi czas, pomimo jego głupich postępowań. A kiedy się obudzi będzie pamiętać tylko to, że zadał jej niewyobrażalny ból. I znienawidzi go za to. I nic poza nienawiścią nie będzie jej przychodzić do głowy na wspomnienie jego twarzy.
Tylko bardzo silny bodziec może przywrócić jej pamięć o nim. Nikt nie wie, co to może być.
Siedział tuż przy niej. Spała. Wyglądała tak niewinnie.
Odgarnął kosmyk włosów z jej twarzy i przejechał kciukiem po jej policzku, a później po dolnej wardze, gdzie zawsze miała łaskotki.
Uśmiechnął się na wspomnienie, kiedy raz pocałował ją tak delikatnie, że muskając swoimi wargami jej usta zachichotała mówiąc, że ją łaskocze.
Siedział tuż przy niej. Spała. Wyglądała tak niewinnie.
Pamiętał wszystkie ich kłótnie, wszystkie przepłakane wieczory. Żaden nie równał się z dzisiejszym. Pragnął żeby nie cierpiała, kiedy on odejdzie, więc rzekł: „Kiedy odejdę… Przysięgnij, że nie będziesz płakać. Przysięgnij, że nie będziesz mnie żałować. Przysięgnij, że zapomnisz o tym bezuczuciowym dupku, którym jestem.” Pokręciła głową nie zgadzając się. Miała łzy w oczach. „Przysięgnij!” żądał. „Nie mogę. Nigdy cię nie zapomnę.” wyszeptała. Już wiedział, że musi sprawić, aby zapomniała. „Nie będziesz mnie pamiętać. Będziesz wiedzieć, że bardzo cię skrzywdziłem. Znienawidzisz mnie.” powiedział bezuczuciowym głosem. Śmiertelniczka ciągle powtarzała, że go nie zapomni, a kiedy chciał przesunąć dłonie z jej szyi na tył głowy, upadła przed nim na kolana. Skłoniła się tak, że prawie dotykała czołem podłogi. „Mój Panie. Błagam. Pozwól mi pamiętać. Nie chcę cię zapomnieć.” powiedziała przez łzy, wyszeptując ostatnie zdanie. Ale on kazał jej wstać. Protestowała. Krzyczała, szarpała się. Lecz, kiedy spojrzała mu w twarz wiedział, że to wspólne przeżycie będzie najgorszym, jakiego doświadczyli. Łzy niczym strumyki płynęły po jej policzkach. Wtuliła się w niego, powtarzając „Błagam pozwól mi pamiętać. Nie chcę zapomnieć tego wszystkiego, co razem przeżyliśmy. Zbyt bardzo w ciebie wierzyłam, żebyś mógł…” nie dokończyła, ponieważ on, tuląc ją do siebie najmocniej, jak potrafił, położył dłonie na tyle jej głowy i zaczął szeptać nieodwracalne zaklęcie.
Siedział tuż przy niej. Spała. Wyglądała tak niewinnie.
Nie mogła ani się poruszać ani wydobyć z siebie najcichszego szeptu. Pod wpływem zaklęcia pierwsza kość złamała się. Cierpiała niewyobrażalnie, ale to był dopiero początek. Zaklęcie łamało dwadzieścia kości po dwa razy każdą.
Siedział tuż przy niej. Spała. Wyglądała tak niewinnie.
Jego serce boleśnie ściskało się, kiedy słyszał dźwięk łamanych kości. Po trzecim złamaniu łzy zaczęły zdobić i jego twarz. Łkał przytulając ją do siebie, jak najmocniej. Szepcząc żeby mu wybaczyła. Szepcząc, że jest cholernie samolubny i że przeprasza ją za wszystko. Za to, że teraz musi przez niego cierpieć. Ciągle powtarzał przez łzy „Wybacz mi. Błagam niech nadejdzie dzień, w którym mi wybaczysz.”
Siedział tuż przy niej. Spała. Wyglądała tak niewinnie.
Dostał pozwolenie na nocleg. Nachylił się i pocałował ją czule w czoło. Łzy znów napłynęły mu do oczu. „Śpij dobrze. Kocham cię, Lou.” Powiedział, po czym opuścił jej mieszkanie.
~Loki
____________________________________
Btw dlaczego wszystkie moje shoty są smutne? :C
____________________________________
Btw dlaczego wszystkie moje shoty są smutne? :C