Chyba kończy mi się materiał...
Madness
Papierosowy
dym unosił się w przestronnym, prawie w ogóle nieumeblowanym mieszkaniu,
oświetlanym jedynie dzięki latarniom i elektrycznym bilbordom na zewnątrz.
Środek deszczowej nocy wydał się najlepszym czasem na czyszczenie broni. Płatni
mordercy zwykle pracowali w pojedynkę, lecz nie tym razem. Kobieta zajmowała
ogromny, wygodny fotel, dopieszczając swoją berettę px4 storm. Jeszcze kilka
lat temu prawdopodobnie siedziałaby w domu, pisząc reportaże, dotyczące tajemniczych
zaginięć ludzi, lecz wszystko się zmieniło. Całkiem niespodziewanie w jej życiu
pojawiły się komplikacje, których nie była w stanie obejść. Odchodziła od
zmysłów, z każdym kolejnym dnie było coraz gorzej, aż w końcu całkiem
zapomniała o swym życiu. Przejęła ją pewna organizacja, tamci mężczyźni
wiedzieli, co potrafi. Dokładnie prześledzili jej historię i dowiedzieli się,
iż bardzo często bywała na strzelnicy, ma zezwolenie na broń i ogromną wiedzę
wraz z doświadczeniem w tym temacie. Zaoferowali jej wielkie pieniądze, poszła
im na rękę i w ten sposób zyskała nową pracę. Odkryła nowe zajęcie, które
sprawiało jej przyjemność. Zdobywała informacje, pozbywała się informatora i
przekazywała pewną część jego wiedzy swoim pracodawcom. Każda następna ofiara
była w pewien sposób powiązana z poprzednią, zaczęła łączyć fakty, sama doszła
do wniosków, do których nie powinna. Organizacja, która ją zatrudniła,
dowiedziała się o tym i chcieli jak najszybciej ją zlikwidować. Nie udało się,
uciekła, po drodze eliminując przeszkody w postaci kilku wysoko postawionych
ludzi. Przez długi czas ukrywała się i prowadziła polowanie na tych, którzy
polowali na nią.
Pewnego razu byli bardzo blisko. Przechwycili ją i
chcieli w końcu zakończyć ten trwający lata pościg, niestety przeszkodził im
pewien mężczyzna. Doskonale wiedział, kim była poszukiwana, sam próbował ją
znaleźć, lecz każdy trop, na jaki trafił, zawsze nagle znikał. Z łatwością
usunął najemników tamtej organizacji i zaszył się z nią w swojej kryjówce na
kilka tygodni.
Dlaczego
jej szukał? Cóż, odpowiedź jest bardzo prosta. Po tylu latach samotnej
działalności potrzebował wspólnika, kogoś tak dobrego, niczym on sam. Nie
musiała mu niczego udowadniać, przekonał się o jej zdolnościach, kiedy jej
poszukiwał. Z każdym znikającym tropem dochodził do wniosku, że się nadaje, ale
ciągle pozostawało pytanie – czy będzie chciała się przyłączyć? Na początku
odmówiła, chciała dalej uciekać, lecz przekonał ją. Nigdy nikt nie znalazł jego
kryjówki, a on potrafił wyjść z każdej sytuacji i to z klasą, co również jej
udowodnił. Przekonała się jednak dopiero po słowach „Nie musimy uciekać, ani
kryć się przed nikim. Posiadając te wszystkie umiejętności, mamy władzę. Możemy
zapanować nad każdym. To reszta świata będzie uciekać przed nami.” I właśnie do
tego dążyli.
Z
każdym kolejnym zabójstwem, z każdym kolejnym zdobytym sektorem coraz bardziej
jej się to podobało, nie żeby tak nie było wcześniej. Zdobywanie terytorium –
tak to nazwijmy – wraz z tym mężczyzną było nie dość, że okrutne do bólu, to i
również zabawne. Oboje czerpali radość z tego, co robili, a robili okropne
rzeczy. Jednak nawet pomiędzy dwoma, pokręconymi ludźmi, łaknących wolności i
władzy nad resztą świata, jest w stanie zrodzić się uczucie, całkiem normalne
dla każdego człowieka.
Mijały
tygodnie, miesiące, aż w końcu po dwóch i pół roku wspólnej działalności
zakochali się w sobie po uszy. Oczywiście przez długi czas tego nie okazywali,
lecz w końcu jedno z nich – tak, oczywiście kobieta – złamało się i przeszło
przez pewną barierę. W tym uczuciu nie było, choć krzty normalności, oboje byli
szaleni do granic możliwości. Pewnego dnia mężczyzna przyrzekł, że poda jej
głowę byłego pracodawcy na srebrnej tacy, była zachwycona. Nie musiał długo
czekać na okazję. W wiadomościach od kilku dni huczało o człowieku, który
prowadził nielegalną działalność i wspierał przestępców. Aktualnie przesiadywał
w areszcie, czekając na rozprawę. Wiedzieli, że nie doczeka się spotkania z
sędzią. Sami wydadzą na niego wyrok.
Mężczyzna
zgasił papierosa i podniósł się z kanapy, na której leżał, gdy zobaczył swoją
towarzyszkę, wolno kroczącą w stronę małego telewizorka, znajdującego się na
środku ogromnego pomieszczenia. Przejechała palcem po ekranie, widząc twarz
znienawidzonego człowieka.
– Spójrz, mój drogi – odezwała się, a jej głos był
dla niego niczym narkotyk. – Tyle zawodu, dezorientacji i wściekłości na jego
twarzy… ten widok prawie łamie mi serce – położyła dłoń na mostku, udając
smutek. Uśmiechnął się do niej i odpowiedział bezzwłocznie:
– Wyobraź sobie jego minę, kiedy zobaczy nasze
zabawki – roześmiali się, planując zemstę.
Jeszcze
tej nocy udali się do miejsca, w którym przetrzymywano tamtego człowieka.
Znajomości mężczyzny pozwalały im na chwilowe wyłączenie kamer i nieobecność
konkretnych strażników. Bez najmniejszego problemu dostali się do jego celi. Na
twarzy przetrzymywanego bardzo szybko pojawił się szok i przerażenie, po czym
wybuchł śmiechem, powtarzał w kółko, że to, co widzi musi mu się śnić, niemal z
prędkością światła wyprowadzili go z błędu.
Zaprowadzenie go na dach budynku nie zabrało im
dużo czasu, lecz mimo tego i tak zbyt dużo. Całkiem niespodziewanie uzbrojeni
strażnicy zaczęli ich ostrzeliwać. Szalona para nie pozostała im dłużna.
Wymieniali się otwartym ogniem, dopóki nie nadleciał helikopter. Maszyna nie
wylądowała, lecz zatrzymała się na takiej wysokości, aby umożliwić im ucieczkę.
Mężczyzna wepchnął na pokład swą zdobycz i sam zaczął się wspinać, krzycząc,
aby jego wybranka się pospieszyła. Niestety w jakiś sposób została ogłuszona.
Obudziła
się w ciasnej celi, pozbawionej okien. Od wolności dzieliły ją potężna,
metalowe drzwi. Nie wiedziała gdzie jest i jak tam trafiła, ale nie podobało
jej się to miejsce. Siedziała pod jedną z czterech ścian i czekała. Głosy,
czasem mieszające jej w głowie, znów zaczęły się odzywać. Powtarzały, że
powinna zabić gołymi rękoma pierwszą osobę, która zawita w tym pomieszczeniu,
aby pokazać, na co ją stać. Zachichotała, na samą myśl o takim pokazie.
Dwadzieścia minut później drzwi otworzyły się,
ukazując kraty, do których podeszła na spotkanie mężczyźnie, dzierżącemu w
dłoni paralizator. Uśmiechnął się do niej.
– Witaj, ślicznotko – chwyciła kraty, oparła się o
nie i odwzajemniła jego gest. – Chciałem osobiście powiadomić cię, że to ja
tutaj nad wszystkim czuwam i będę twoim najgorszym koszmarem w tym pieprzonym, najlepiej
strzeżonym więzieniu w kraju.
– Och, ktoś tutaj myśli, że jest straszny –
odezwała się słodkim głosem. – Widziałam tego strasznego i raczej nie masz jego
uśmiechu – mężczyzna wyciągnął dłoń przed siebie i obdarzył ją falą prądu.
Kobieta upadła na podłogę, a po chwili zaczęła się głośno śmiać. – Macie
wszyscy przejebane! – wykrzyknęła, ciągle się śmiejąc. Drzwi zamknęły się, a
ona ciągle się śmiała.
Kilka
dni później, kiedy strażnik przyniósł jej obiad, pomiędzy obrzydliwą papką, a
styropianowym kubeczkiem wody znalazła mały skrawek papieru. Na jednej stronie
widniał napis, wydrukowany bardzo malutką czcionką, „Idę po ciebie.” Pisnęła z
radości, po czym zaczęła się śmiać, myśląc o tym, co się stanie z ludźmi,
którzy mieli z nią tutaj jakąkolwiek styczność.