czwartek, 27 października 2016

#009

Chyba kończy mi się materiał...
Madness

          Papierosowy dym unosił się w przestronnym, prawie w ogóle nieumeblowanym mieszkaniu, oświetlanym jedynie dzięki latarniom i elektrycznym bilbordom na zewnątrz. Środek deszczowej nocy wydał się najlepszym czasem na czyszczenie broni. Płatni mordercy zwykle pracowali w pojedynkę, lecz nie tym razem. Kobieta zajmowała ogromny, wygodny fotel, dopieszczając swoją berettę px4 storm. Jeszcze kilka lat temu prawdopodobnie siedziałaby w domu, pisząc reportaże, dotyczące tajemniczych zaginięć ludzi, lecz wszystko się zmieniło. Całkiem niespodziewanie w jej życiu pojawiły się komplikacje, których nie była w stanie obejść. Odchodziła od zmysłów, z każdym kolejnym dnie było coraz gorzej, aż w końcu całkiem zapomniała o swym życiu. Przejęła ją pewna organizacja, tamci mężczyźni wiedzieli, co potrafi. Dokładnie prześledzili jej historię i dowiedzieli się, iż bardzo często bywała na strzelnicy, ma zezwolenie na broń i ogromną wiedzę wraz z doświadczeniem w tym temacie. Zaoferowali jej wielkie pieniądze, poszła im na rękę i w ten sposób zyskała nową pracę. Odkryła nowe zajęcie, które sprawiało jej przyjemność. Zdobywała informacje, pozbywała się informatora i przekazywała pewną część jego wiedzy swoim pracodawcom. Każda następna ofiara była w pewien sposób powiązana z poprzednią, zaczęła łączyć fakty, sama doszła do wniosków, do których nie powinna. Organizacja, która ją zatrudniła, dowiedziała się o tym i chcieli jak najszybciej ją zlikwidować. Nie udało się, uciekła, po drodze eliminując przeszkody w postaci kilku wysoko postawionych ludzi. Przez długi czas ukrywała się i prowadziła polowanie na tych, którzy polowali na nią.
Pewnego razu byli bardzo blisko. Przechwycili ją i chcieli w końcu zakończyć ten trwający lata pościg, niestety przeszkodził im pewien mężczyzna. Doskonale wiedział, kim była poszukiwana, sam próbował ją znaleźć, lecz każdy trop, na jaki trafił, zawsze nagle znikał. Z łatwością usunął najemników tamtej organizacji i zaszył się z nią w swojej kryjówce na kilka tygodni.
            Dlaczego jej szukał? Cóż, odpowiedź jest bardzo prosta. Po tylu latach samotnej działalności potrzebował wspólnika, kogoś tak dobrego, niczym on sam. Nie musiała mu niczego udowadniać, przekonał się o jej zdolnościach, kiedy jej poszukiwał. Z każdym znikającym tropem dochodził do wniosku, że się nadaje, ale ciągle pozostawało pytanie – czy będzie chciała się przyłączyć? Na początku odmówiła, chciała dalej uciekać, lecz przekonał ją. Nigdy nikt nie znalazł jego kryjówki, a on potrafił wyjść z każdej sytuacji i to z klasą, co również jej udowodnił. Przekonała się jednak dopiero po słowach „Nie musimy uciekać, ani kryć się przed nikim. Posiadając te wszystkie umiejętności, mamy władzę. Możemy zapanować nad każdym. To reszta świata będzie uciekać przed nami.” I właśnie do tego dążyli.
            Z każdym kolejnym zabójstwem, z każdym kolejnym zdobytym sektorem coraz bardziej jej się to podobało, nie żeby tak nie było wcześniej. Zdobywanie terytorium – tak to nazwijmy – wraz z tym mężczyzną było nie dość, że okrutne do bólu, to i również zabawne. Oboje czerpali radość z tego, co robili, a robili okropne rzeczy. Jednak nawet pomiędzy dwoma, pokręconymi ludźmi, łaknących wolności i władzy nad resztą świata, jest w stanie zrodzić się uczucie, całkiem normalne dla każdego człowieka.
            Mijały tygodnie, miesiące, aż w końcu po dwóch i pół roku wspólnej działalności zakochali się w sobie po uszy. Oczywiście przez długi czas tego nie okazywali, lecz w końcu jedno z nich – tak, oczywiście kobieta – złamało się i przeszło przez pewną barierę. W tym uczuciu nie było, choć krzty normalności, oboje byli szaleni do granic możliwości. Pewnego dnia mężczyzna przyrzekł, że poda jej głowę byłego pracodawcy na srebrnej tacy, była zachwycona. Nie musiał długo czekać na okazję. W wiadomościach od kilku dni huczało o człowieku, który prowadził nielegalną działalność i wspierał przestępców. Aktualnie przesiadywał w areszcie, czekając na rozprawę. Wiedzieli, że nie doczeka się spotkania z sędzią. Sami wydadzą na niego wyrok.
            Mężczyzna zgasił papierosa i podniósł się z kanapy, na której leżał, gdy zobaczył swoją towarzyszkę, wolno kroczącą w stronę małego telewizorka, znajdującego się na środku ogromnego pomieszczenia. Przejechała palcem po ekranie, widząc twarz znienawidzonego człowieka.
– Spójrz, mój drogi – odezwała się, a jej głos był dla niego niczym narkotyk. – Tyle zawodu, dezorientacji i wściekłości na jego twarzy… ten widok prawie łamie mi serce – położyła dłoń na mostku, udając smutek. Uśmiechnął się do niej i odpowiedział bezzwłocznie:
– Wyobraź sobie jego minę, kiedy zobaczy nasze zabawki – roześmiali się, planując zemstę.
            Jeszcze tej nocy udali się do miejsca, w którym przetrzymywano tamtego człowieka. Znajomości mężczyzny pozwalały im na chwilowe wyłączenie kamer i nieobecność konkretnych strażników. Bez najmniejszego problemu dostali się do jego celi. Na twarzy przetrzymywanego bardzo szybko pojawił się szok i przerażenie, po czym wybuchł śmiechem, powtarzał w kółko, że to, co widzi musi mu się śnić, niemal z prędkością światła wyprowadzili go z błędu.
Zaprowadzenie go na dach budynku nie zabrało im dużo czasu, lecz mimo tego i tak zbyt dużo. Całkiem niespodziewanie uzbrojeni strażnicy zaczęli ich ostrzeliwać. Szalona para nie pozostała im dłużna. Wymieniali się otwartym ogniem, dopóki nie nadleciał helikopter. Maszyna nie wylądowała, lecz zatrzymała się na takiej wysokości, aby umożliwić im ucieczkę. Mężczyzna wepchnął na pokład swą zdobycz i sam zaczął się wspinać, krzycząc, aby jego wybranka się pospieszyła. Niestety w jakiś sposób została ogłuszona.
            Obudziła się w ciasnej celi, pozbawionej okien. Od wolności dzieliły ją potężna, metalowe drzwi. Nie wiedziała gdzie jest i jak tam trafiła, ale nie podobało jej się to miejsce. Siedziała pod jedną z czterech ścian i czekała. Głosy, czasem mieszające jej w głowie, znów zaczęły się odzywać. Powtarzały, że powinna zabić gołymi rękoma pierwszą osobę, która zawita w tym pomieszczeniu, aby pokazać, na co ją stać. Zachichotała, na samą myśl o takim pokazie.
Dwadzieścia minut później drzwi otworzyły się, ukazując kraty, do których podeszła na spotkanie mężczyźnie, dzierżącemu w dłoni paralizator. Uśmiechnął się do niej.
– Witaj, ślicznotko – chwyciła kraty, oparła się o nie i odwzajemniła jego gest. – Chciałem osobiście powiadomić cię, że to ja tutaj nad wszystkim czuwam i będę twoim najgorszym koszmarem w tym pieprzonym, najlepiej strzeżonym więzieniu w kraju.
– Och, ktoś tutaj myśli, że jest straszny – odezwała się słodkim głosem. – Widziałam tego strasznego i raczej nie masz jego uśmiechu – mężczyzna wyciągnął dłoń przed siebie i obdarzył ją falą prądu. Kobieta upadła na podłogę, a po chwili zaczęła się głośno śmiać. – Macie wszyscy przejebane! – wykrzyknęła, ciągle się śmiejąc. Drzwi zamknęły się, a ona ciągle się śmiała.

            Kilka dni później, kiedy strażnik przyniósł jej obiad, pomiędzy obrzydliwą papką, a styropianowym kubeczkiem wody znalazła mały skrawek papieru. Na jednej stronie widniał napis, wydrukowany bardzo malutką czcionką, „Idę po ciebie.” Pisnęła z radości, po czym zaczęła się śmiać, myśląc o tym, co się stanie z ludźmi, którzy mieli z nią tutaj jakąkolwiek styczność. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Dla Was to tylko kilka napisanych słów, a dla mnie - ogromna motywacja :D