środa, 31 sierpnia 2016

#007

A może by tak pomyśleć o Ragnaroku?




Red

            Czekała. Rzekomy dzień Ranaroku właśnie nadszedł. Pech chciał, że zakochał się w niej jeden z Asgardzkich Bogów. I to z wzajemnością. Czarujący Fandral. Żołnierz, który okazał się być kimś więcej niż zwykłym dziwkarzem. Był opiekuńczy, miły, romantyczny. Kiedy Odyn wezwał go, aby stawił się na służbie przysięgała, że jak umrze to znajdzie go w Helheim i zabije. Nie widziała swojego ukochanego Boga od kilku dni. Cały czas się martwiła, rozmyślała o wszystkim, niekiedy nawet potrafiła przepłakać całą noc, myśląc, że trwa to tak długo, ponieważ nie przeżył.
            Tego wieczora już nie wytrzymała napięcia i sięgnęła po butelkę słodkiego, białego wina. Zatracona w kojących tonach głośnej muzyki opróżniła całość, pozwalając, aby alkohol zrobił swoje – w minimalnym stopniu poprawił humor, chociaż na chwilę. Miliony razy podnosiła telefon i chciała zadzwonić do przyjaciółki, wyżalić się, cokolwiek, lecz i milion razy odkładała komórkę z powrotem na stolik. Nie wiedziała, co mogłaby powiedzieć. Nie chciała jej też martwić, ponieważ owa kobieta również trafiła na przechadzającego się po tym świecie Boga. Szkoda tylko, że ta dwójka kochanków grała w przeciwnych drużynach.
            Mijała druga nad ranem, piątego dnia po potencjalnej dacie Wielkiej Bitwy Bogów. Na stoliku stały trzy, litrowe butelki po winie. Już nieźle zawracało jej się w głowie. Postanowiła wziąć zimny prysznic. Stała pod strumieniem wody prawie godzinę, płacząc. Straciła nadzieję. Nie chciała w to wierzyć, ale nie miała siły już dalej wypatrywać kochanego mężczyzny.
            Rozczesała czerwone włosy i patrząc w swoje własne, błękitne oczy wzięła głęboki wdech. Czuła się fatalnie. Nieprzyjemne, bolesne kłucie w sercu bolało bardziej od jakiejkolwiek fizycznej rany. Czuła, że się rozpada. Pęka na tysiące kawałków i nikt nie jest w stanie jej z tym pomóc. Nagle ogarnęła ją ogromna rozpacz i wściekłość. Rzuciła czymś ciężkim w lustro, tłukąc je. Łzy znów spływały po jej policzkach. Krzyczała. Miała gdzieś sąsiadów, którzy pewnie już spali. Przeklinała jego i cały panteon nordyckich Bóstw.
            Nie pamiętała, w jaki sposób trafiła do łóżka, lecz kiedy się obudziła zdecydowanie czuła skutki wczorajszego topienia smutków w alkoholu. Rozmasowała skronie, wpatrując się w biały sufit. Nawet o niczym nie myślała. Po prostu leżała w łóżku, próbując przekonać samą siebie do wstania. Po dobrych dwóch godzinach, kiedy zegar wybił trzynastą zwlokła się z wygodnego łóżka, choć chciałaby tam zostać do końca życia. Weszła do łazienki i przeklęła, widząc roztrzaskane lustro. Ominęła szkło, obmyła twarz i postanowiła zrobić coś z nieznośnym kacem. Wstąpiła do kuchni z zamiarem zrobienia grzanek z serem i kawy z cytryną. Wstawiła wodę, nie zwracając nawet uwagi na całe pomieszczenie.
– Dzień dobry, ruda – usłyszała znajomy głos. Była przekonana, że w mieszkaniu nikogo niema. Niemal podskoczyła z zaskoczenia. Spojrzała w stronę okna, gdzie na szerokim parapecie siedział mężczyzna o wiecznie rozczochranych, blond włosach, pięknych zielonych oczach i niesłychanie seksownej budowie ciała. Bandażował właśnie jakąś ranę na przedramieniu. Patrzył na nią z uśmiechem wymalowanym na twarzy. – O witaj Fandralu! Jak dobrze cię widzieć po takim czasie. Co ci się stało w rękę? Dobrze się czujesz? Tak wszystko w porządku Lucy, to niegroźna, płytka rana – zaczął mówić, a dziewczyna roześmiała się i nawet nie zauważyła, kiedy łzy szczęścia napłynęły jej do oczu. Podeszła do niego, jak tylko zawiązał bandaż i przytuliła go, nie chcąc już nigdy więcej pozwalać mu na wyprawy do Asgardu. Odwzajemnił jej gest. – Tęskniłem za tobą – wyszeptał, głaszcząc jej szkarłatne włosy. Odsunął się, aby otrzeć jej łzy.
– Martwiłam się o ciebie, jak nigdy – wyszeptała, a on obdarzył ją krótkim, skromnym uśmiechem, po czym pocałował, wlewając w ten gest wszystkie swoje uczucia. Miłość, tęsknotę, radość. Postanowił, że już nigdy więcej nie zostawi jej na tak długi czas.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Dla Was to tylko kilka napisanych słów, a dla mnie - ogromna motywacja :D